Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baca z Nowego Targu, ale sery z Beskidu Niskiego. Józef Klimowski znów będzie wypasał stado 1200 owiec na halach w Czarnem w gminie Sękowa

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Już można kupić serek z Czarnego, a sama wieś znów ożyje na jakiś czas, niczym Krupówki w szczycie sezonu turystycznego. Wszystko za sprawą Józefa Klimowskiego bacy z Nowego Targu, który właśnie 40. raz w życiu na pół roku wyjechał z domu z owcami. Wcześniej jeszcze z tatą Janem pasał owce w Bieszczadach, potem zadomowił się w Czarnem i tak jest do dzisiaj, od 26 już lat.

Już można kupić serek z Czarnego, a sama wieś znów ożyje na jakiś czas, niczym Krupówki w szczycie sezonu turystycznego. Wszystko za sprawą Józefa Klimowskiego bacy z Nowego Targu, który właśnie 40. raz w życiu na pół roku wyjechał z domu z owcami. Wcześniej jeszcze z tatą Janem pasał owce w Bieszczadach, potem zadomowił się w Czarnem i tak jest do dzisiaj, od 26 już lat.

Tradycji stało się zadość. W Gorlickiem rozpoczął się sezon pasterski. Choć do św. Wojciecha, (23 kwietnia) kiedy zwykle zaczyna się wypas, zostało jeszcze kilka dni, to trawa na gorlickich halach przez wczesną wiosnę jest już odpowiednia, by wykarmić stado. To, co roku liczy około 1200 owiec - Klimowskiego i innych górali, którzy przed wyprowadzeniem ich na wypas, swoje zwierzęta wymieszali i powierzyli pod opiekę bacy z 40-letnim doświadczeniem, jego juhasom i psom pasterskim.

W Czarnem wypasa się trudniej niż na Podhalu, bo co rusz trzeba chronić stado przed wilkami, które na łakomy kąsek rzucają się nawet w dzień. Poza tym bacówka stojąca nad potokiem na pół roku staje się domem, a juhasi i stado 1200 owiec – rodziną.

Józef Klimowski staje tuż przed obrazem Chrystusa Dobrego Pasterza. W tym roku 40. raz w życiu na pół roku wyjechał z domu z owcami. Wcześniej jeszcze z tatą Janem pasał owce w Bieszczadach, potem zadomowił się w Czarnem i tak jest do dzisiaj, od 26 już lat. Po obu stronach świątka w minioną sobotę zawiesił dwie laski pasterskie i góralski kapelusz:

- Pon Bócek tyz z nasymi łowieckami. Cuwo nad nami, a kule (laski) i kapelus to na redyk, dyć droga daleko, a łowce casym niepokorne są - Klimowski tłumaczy tę scenerię.

Do redyku daleko, bo zanim baca i juhasi spędzą stado przez Radocynę, Konieczną, granicą państwa do Regietowa, a potem Wysową, Ropki, Czertyżne, Banicę, Mochnaczkę, Halę Łabowską, Makowicę do Rytra, i dalej przez Przehybę do Krościenka i do Nowego Targu, przez pół roku będą pracowali na halach w Czarnem.

W pracy bacy, czy juhasa niewiele jednak zabawnego. Pobudka około 3.30, poranna toaleta na strumieniu albo nad miską z wodą i dojenie - trzy godziny i tak trzy razy dziennie. Potem śniadanie i koło godz. 7 czterech z nich wyrusza na hale z 1200 owcami. Nie wszystkie są Klimowskiego. Część to stada oddane na wypas przez innych gazdów z Podhala. Reszta ekipy zostaje pracować przy serach, sprzątać, rąbać drewno do wędzenia, gotować - proste, jednogarnkowe dania, głównie zupy lub jajecznicę na spyrce. Około 14 znów dojenie, potem wypas i praca przy serach aż do 20 i znów dojenie.

- Jak dzień duksy to nawet do dziewionty sie pasom, a pzed północom końcy sie doić - tłumaczy jeden z juhasów.

Do bacówki dwa razy w tygodniu po odbiór mleka przyjeżdża kierowca ze spółdzielni mleczarskiej z Nowego Sącza. Baca krząta się, ładuje towar, rozlicza.

- Z resty robimy serek z Cornego, bo choć taki som jak na Podhalu, to nazywać się tak ni moze - tłumaczy.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska