Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kacper w dzieciństwie piłką rozbijał lampy. Teraz kopie w kadrze Polski

Marek Podraza
Halina Laskoś, mama Kacpra, rozpłakała się jak dziecko, gdy zobaczyła swojego syna z orłem na biało-czerwonej koszulce. Nigdy nie podejrzewała, że jej chłopiec zajdzie aż tak daleko.

W krakowskiej Wiśle mówią na niego „Skała”, koledzy z boiska z drużyny Glinika nazywali go nawet królem środka pola i chyba coś w tym jest, skoro już po raz drugi pochodzący z Szymbarku Kacper Laskoś trafia do reprezentacji Polski do lat 16. Dotychczas takich talentów mieliśmy bardzo mało.

- Gorlicka piłka jest dość uboga jeżeli chodzi o reprezentantów Polski - mówi Zbigniew Augustyn, szef PPN w Gorlicach. - W drużynie seniorów nie mieliśmy nikogo. Chociaż w dawnych czasach ocierał się o nią Maksiu Kumorkiewicz, legenda gorlickiego futbolu. Do kadry młodzieżowej Polski trafiał Gawlak, Serafin, Ślarski i teraz Laskoś. To duży sukces - dodaje.

Kacper Laskoś w piłkę zaczynał grać, gdy miał siedem lat, a futbolowej sztuki uczył go starszy brat Wojtek, który gra w Gliniku Gorlice. - Bawiliśmy się piłką na podwórku. Cały garaż był poobijany. Kacper często musiał stawać na symbolicznej bramce, bo był młodszy. Zwykle kończyło się to kolejnymi siniakami - śmieje się Wojciech Laskoś.

Świadectwo z paskiem przepustką do Wisły

Najczęściej kopali we dwóch. Kacper na początek miał nieco za duży strój, od brata i swoje ulubione halówki. - Bramką była ławka. Jak byłem mniejszy, to zawsze bratu mówiłem: - Jeśli strzelisz mi gola, to nie gram - i tak też było, więc zawsze dawał mi strzelić dziewięć goli, a kończyło się 10:9 dla niego - opowiada Kacper o swoich początkach.

Domowe podwórko szybko przestało wystarczać. Zaczęły się wyjścia na boisko. Jak każda mama tak i pani Halina martwiła się o powrót małego Kacpra z murawy.

- Nieraz miał poobijane i posiniaczone nogi. Wojtek opiekował się nim cały czas, także byłam pewna, że nic mu złego się nie stanie. A co do tych lamp, to faktycznie kilka ich potłukł - uśmiecha się pani Halina. - Szyb w oknach na szczęście nie tłukł, ale zdarzył się przypadek, że wybił szybę w drzwiach. Mąż do tej pory o tym nie wie, bo jak wrócił do domu, drzwi były już naprawione - dodaje spoglądając w ich stronę.

Rodzice szanują pasję i sukcesy syna, ale na pierwszym miejscu musi być nauka. - Obiecaliśmy mu z mężem, że jak będzie miał na koniec gimnazjum w Szymbarku świadectwo z paskiem, to pozwolimy mu grać w Wiśle. Dopiął swego i słowa dotrzymaliśmy -wspomina.

Dzisiaj pani Halina jest dumna i już tak bardzo się nie martwi. - Gdy Kacper grał na miejscu byłam spokojna, bo był codziennie w domu pod naszym okiem. Gdy dwa lata temu poszedł do Wisły, bardzo to przeżywałam, bo miał dopiero 14 lat. Z propozycji gry w Górniku Zabrze zrezygnował, bo woleliśmy, żeby był w Krakowie. Teraz odwiedza nas, jak tylko może - dodaje mama Kacpra.

Popłakała się jak dziecko na wieść o powołaniu syna

To właśnie pani Halina jako pierwsza dowiedziała się o powołaniu syna do kadry narodowej. - Zadzwonił do mnie trener Wisłocki z taką informacją. Byłam zaskoczona, serce zabiło ze wzruszenia. Kacper dowiedział się o tym później - ode mnie. A gdy przyjechał do domu w dresie z orłem na piersi to rozpłakałam się jak dziecko - opowiada.

Pani Halina była szczęśliwa. Przez kilka dni przeglądała zdjęcia, odkurzała dyplomy i puchary w pokoju syna, wspominała jego pierwsze kroki w drodze do sukcesu.

Opowiada, że obaj synowie grali najczęściej na boisku przy szymbarskiej szkole specjalnej. Kacper radził sobie coraz lepiej z piłką. W końcu wpadł w oko Kazimierzowi Szurze, trenerowi miejscowego LKS- u Szymbark. - Akurat był nabór do trampkarzy. Kacper przychodził regularnie na treningi i chciał grać. To było widać. Był najmłodszy i najmniejszy w drużynie. Pamiętam jak go wystawiłem do pierwszego meczu. Wyglądał trochę pociesznie w dużym stroju, ale był nie do przejścia w obronie - wspomina Kazimierz Szura.

Podkreśla, że Kacper pamięta o zespole, z którego wyszedł. Jak tylko jest w Szymbarku, przychodzi na mecze i kibicuje kolegom. - Dla tych, którzy zaczynają, jest prawdziwym autorytetem - dodaje trener.

Wieść o zdolnym Kacprze szybko dotarła do Gorlic, a później do Nowego Sącza i w końcu do Krakowa. - Trafiłem do Glinika Gorlice, gdzie grałem ponad rok. Następnie kopałem w Dunajcu i Sandecji, a od dwóch lat jestem w Wiśle Kraków - opowiada nasz kadrowicz.

Bramkarz się nudzi, gdy Kacper jest na obronie

Trener Łukasz Brzeziański, który prowadził go w Gliniku podkreśla niezwykłe zdolności chłopaka. - Grał u nas jako orlik i młodzik. Z piłką robił, co chciał. Wcale się nie dziwię, że chłopcy nazwali go królem pola. W obronie był nie do przejścia, tak, że bramkarz wiele pracy nie miał, bo Kacper zatrzymywał skutecznie przeciwnika- mówi trener.

Już wówczas trafiał do kadry Małopolski. Dzięki niemu Glinik wygrał w Turnieju Marka Wielgusa. - Ksywkę „Skała” ma Krychowiak, który gra też na podobnych pozycjach i kto wie czy Kacper nie będzie jego następcą. Mam taką cichą nadzieję - dodaje Brzeziański.

Kacper to trzeci były piłkarz Glinika, po Arku Serafinie i Przemku Ślarskim, który doszedł tak wysoko. Kacper do Wisły trafił w 2014 roku. Po około pięciu miesiącach gry został powołany do kadry Małopolski, z którą zdobył trzecie miejsce w mistrzostwach kraju.

Występuje na dwóch pozycjach na środku obrony oraz środku pomocy. Prowadzi go trener Paweł Regulski, a wcześniej doskonale znany gorlickim kibicom trener Rafał Wisłocki. - Kacper to bardzo uzdolniony piłkarz. Miałem go okazję prowadzić na początku jego przygody z Wisłą Kraków. Wierzę w to, że na stałe zagości w reprezentacji Polski. Tam jest jego miejsce - powiedział Rafał Wisłocki, trener grup młodzieżowych Wisły Kraków.

Złote gole kadrowicz umie strzelać z klepki

Pomimo, że nie gra w ataku, to potrafi skutecznie zaskoczyć przeciwnika. - Przypominam sobie dwie takie złote bramki. Pierwszą jak grałem w Dunajcu. Przegrywaliśmy w derbach Nowego Sącza z Sandecją, została minuta do końca spotkania. Był rzut wolny i z połowy boiska strzeliłem gola. Drugi to w sparingu z Zagłębiem Lubin z około siedmiu metrów uderzyłem z pierwszej piłki z powietrza i bramkarz był bez szans - opowiada z dumą.

Kacper dziennie spędza nawet cztery godziny na treningach nie licząc planowanych spotkań. Jak ma czas wolny to również spędza go z piłką. Jego pokój zdobią oczywiście piłkarskie puchary, medale, dyplomy, których stale przybywa. Kacper dba o formę, ale nie stosuje żadnej diety.

- Nawet nie mam czasu myśleć o tym. Najczęściej przed meczami jem potrawy z makaronem. Czy to pomaga nie wiem, ale najbardziej smakuje mi domowe jedzenie. Nie ma jak puszysty omlet u mamy, albo barszczyk i spaghetti- mówi.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska