Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich nagie zdjęcia trafiły na seks strony

Halina Gajda
19-letnia Iwona była pewna, że znalazła miłość swego życia. Ich relacje były już tak silne, że wysłała „narzeczonemu” swoje nagie fotografie. Okazało się później, że trafiły one do Internetu. Gorlicka policja co roku przyjmuje kilkanaście zgłoszeń o tak zwanej kradzieży intymności.

Tylko w styczniu do gorlickiej policji zgłosiły się trzy kobiety, których obnażone ciała wbrew ich woli zaczęły zdobić pornograficzne strony internetowe. Przypadkowi znajomi z sieci, dawni przyjaciele, młodzieńcze miłości wykorzystali ich naiwność i ufność. Zastraszając, zażądali zdjęć w negliżu. A gdy je otrzymali, wykorzystali w ten podły sposób.
Iwona ma 19 lat. Jest strzępkiem nerwów. Zamiast wielkiej miłości, wspólnych planów na życie - domu i dzieci, zostało upokorzenie.

Historia Karoliny jest podobna - zakochana zaufała bezgranicznie. Były chłopak przylepił jej łatkę panienki lekkich obyczajów, zniszczył reputację w oczach znajomych i bliskich.

Historia, która początek miała już w piaskownicy
- Z Markiem znaliśmy się od dziecka. Razem chodziliśmy do szkoły, razem do gimnazjum. Jak to mówią, mieliśmy się ku sobie - opowiada Iwona. Młodzieńcze zauroczenie nie przetrwało długo. Ich drogi rozeszły się. Ale do czasu. - Marek odnalazł mnie na Facebooku. Napisał, ja odpowiedziałam. Tak się zaczęło - opowiada Iwona.

Wspomnienia powróciły. Jej było miło, bo pamiętał, pisał często. W zasadzie za każdym razem, gdy włączała komputer, czekała na nią wiadomość. Wydawało się, że dziecięca przyjaźń zamieni się w coś więcej, już na poważnie. Miłość nie miała happy endu. Resztę znamy z policyjnego śledztwa.

- Okazało się, że po pierwszych przemiłych mailach chłopak poprosił panią Iwonę o zdjęcia. Najpierw takie normalne, codzienne można by powiedzieć - relacjonuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy komendy powiatowej policji w Gorlicach. - Potem chłopak poprosił o kolejne, już nagie - dodaje.

Iwona sama nie wie, jak dała się przekonać. Zdjęcia zrobiła sobie sama. - Jej „przyjacielowi” było jednak wciąż mało. Drążył temat i chciał nowych, które poszkodowana znowu wysłała - dodaje Grzegorz Szczepanek. - Szybko okazało się, że wpadła w pułapkę. Grożąc, że wszyscy jej znajomi zobaczą, co mu wysłała, zażądał, by rozebrała się przed kamerką internetową - dodaje. Iwona zgłosiła się na policję. Sprawa jest w toku, choć już teraz - jakkolwiek to brzmi - można powiedzieć, że i tak miała sporo szczęścia.

Wykasowane, nie znaczy usunięte na zawsze

Musimy mieć świadomość, że opublikowane w Internecie zdjęcia i filmy żyją własnym życiem. Szczególnie te materiały, które cieszą się dużą popularnością, rozprzestrzeniają się w sieci bardzo szybko. Nawet usunięcie wspomnianych nie daje nam gwarancji, że znikną bezpowrotnie. - Ciekawostką może być istnienie strony pozwalającej na „cofnięcie się w czasie”, czyli archiwum Internetu, gdzie znajdziemy to, co usunęliśmy - wyjaśnia nam Maciej Szukalski, projekt manager w firmie Condictor.

Dodaje, że nie trzeba być do tego informatykiem, wystarczy wybrać datę i podać adres strony, którą chcemy przejrzeć. - Również Google potrafi przez dłuższy czas przechowywać w swojej pamięci usunięte zdjęcie czy stronę, które widoczne mogą być w wynikach wyszukiwania - tłumaczy nasz rozmówca.

Nie jesteśmy też w stanie sprawdzić, czy ktoś nie wykorzystuje udostępnionych przez nas zdjęć czy informacji w niecnym celu.
- Jeżeli nasze zdjęcie lub po prostu treści trafią do zamkniętej sieci, do której dostęp możliwy jest tylko po uprzednim zalogowaniu, to nic nie zrobimy. Prawdopodobnie nigdy się o tym nawet nie dowiemy - przestrzega Maciej Szukalski.

Za niespełnioną miłość czekała na nią zemsta

Kilka tygodni temu do komendy zgłosiła się Karolina, 21-letnia gorliczanka. - Któregoś dnia zadzwonił telefon. Numer, który się wyświetlił, nie należał do nikogo z moich znajomych. Nie przeczuwałam niczego złego. Odebrałam - mówi dziewczyna. - Okazało się, że dzwoni jakiś mężczyzna. Bez ceregieli, wprost zapytał, kiedy mógłby się umówić. Co mam w ofercie - dodaje.
Karolina potraktowała to jako pomyłkę. Do czasu, aż znowu ktoś zadzwonił. - Pytał o to, ile biorę za seks, gdzie możemy się spotkać - opowiada ze łzami w oczach.

Łamiąc wstyd, zapytała w końcu, skąd ma jej numer. Któryś z potencjalnych klientów powiedział jej, że zarówno numer, jak i zdjęcia znalazł na portalu erotycznym. Karolina najpierw uznała, że ktoś zrobił jej świństwo, ale weszła na wskazany przez mężczyznę portal. Wszystko stało się jasne, gdy zobaczyła fotografie. Te same, które kilka miesięcy wcześniej wysłała swojemu ówczesnemu chłopakowi. - Pomiędzy miłością a nienawiścią granica okazała się cienka. Porzucony chłopak, z urażoną ambicją, postanowił się zemścić. Zrobił z Karoliny prostytutkę, wrzucił jej ofertę na profil erotyczny. Wystarczyło, że rozszedł się po innych, podobnych stronach - wyjaśnia Grzegorz Szczepanek. Choć decyzją policji strona została zablokowana, nie oznacza to niestety, że zdjęcia zostały definitywnie usunięte.

Za naiwność trzeba płacić często surową cenęTrzecia historia wręcz jeży włosy na głowie. Dotyczy bowiem trzynastolatki!Dziewczyna założyła profil na portalu społecznościowym, który przy okazji dał jej możliwość logowania się do stron dla dorosłych. Szybko została „wyłowiona”.

Zgłosił się do niej mężczyzna, niby z podobnymi zainteresowaniami. Zaczął prawić jej komplementy, potem wprost - nazwijmy to - świntuszyć. Co gorsza, dziewczyna dosyć ochoczo mu odpowiadała. Do czasu, gdy zażądał od niej nagich zdjęć. Groził jednocześnie, że ujawni wszystko, o czym dotychczas rozmawiali. - Przestraszona dziewczyna uległa i wysłała, czego ów oczekiwał - przytacza Szczepanek.

Strach przed publiczną kompromitacją sprawił, że dziewczynka zlikwidowała profil. Nie wytrzymała niestety długo, założyła nowy. Zaczęła zbierać grupę znajomych.- Okazało się, że ów znajomy nie zapomniał o niej. Podszył się pod kolegę z podwórka i ponownie zażądał zdjęć. Dziewczyna, już poważnie wystraszona, powiedziała o wszystkim rodzicom - dodaje mundurowy.

Ci nie czekali długo. Pobiegli z awanturą do owego kolegi, tyle że rzeczywistego i tak naprawdę Bogu ducha winnego. Fałszerstwo wydało się, gdy przeszukali komputer, niczego nie znajdując. I w tej sprawie policja prowadzi śledztwo. To tylko jeden z kilkunastu przypadków rocznie. Śledczy apelują o rozwagę w kontaktach z osobami, które nie dość dobrze znamy.
Wszelkie publikacje o charakterze erotycznym w sieci rozchodzą się bardzo szybko.

W jaki sposób tego typu materiał trafia do internetu? Często dzieje się tak w wyniku zjawiska zwanego sekstingiem. To inaczej przesyłanie przez telefon lub internet zdjęć o charakterze intymnym - nagich, w skąpej bieliźnie, przedstawionych w kontekście seksualnym - najczęściej w dowód sympatii lub przyjaźni. Najbardziej niepokojący jest fakt, iż w większości przypadków sprawcy weszli w posiadanie tych zdjęć legalnie, otrzymując je od samych pokrzywdzonych. Dotyczy to przede wszystkim zdjęć intymnych lub erotycznych.

Pamiętajmy

Zdjęcia umieszczone w internecie zaczynają żyć własnym życiem. Publikując je lub wyrażając zgodę na ich publikowanie, tracimy kontrolę nad ich dalszym losem. Dlatego bądźmy asertywni i konsekwentni wobec osób, które domagają się naszych zdjęć w kontekście seksualnym. Nawet ktoś, kogo w danej chwili darzymy zaufaniem, może go nadużyć.

Jeżeli decydujemy się na udostępnienie naszego wizerunku, bardzo ostrożnie dobierajmy odbiorców.nJeśli nasz wizerunek jednak ukaże się łamiąc zapisy ustawowe, możemy domagać się zakazu rozpowszechniania go, usunięcia.

Trzeba mieć świadomość, że wyjaśnianie sprawy przez policję będzie wymagało opowiedzenia o tych bolesnych doświadczeniach. Prawo przewiduje, że wszyscy, którzy dopuszczą się manipulowania czy to zdjęciami, filmikami czy jakimikolwiek innymi udostępnianymi w sieci materiałami, w taki sposób jak doświadczyły tego nasze bohaterki, muszą liczyć się z karą nawet do ośmiu lat więzienia.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska