Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Jaroszewicz polował na niedźwiedzia

Marek Podraza
Marek Podraza
Ukazało się trzecie uzupełnione wydanie książki Juliana Huty i Władysława Pepery pt. "Wśród lasów i zwierząt Bieszczad", która cieszy się dużym uznaniem nie tylko wśród myśliwych.

- Od drugiego wydania upłynęło już osiem lat, a Czytelnicy ciągle zwracają się z pytaniami o możliwość jej nabycia. Obydwa poprzednie nakłady rozeszły się bardzo szybko. Najbardziej poszukują jej nowe pokolenia myśliwych - mówi nam Julian Huta, jeden z autorów. Władysław Pepera zmarł w 1996 roku wkrótce po napisaniu wspólnie z Julianem Hutą tej książki. - Zdecydowałem się na ponowne wydanie tej książki, tym razem wzbogaconej o nowe fakty z życia i działalności Władysława Pepery oraz kilkadziesiąt fotografii, jednakże nie zmieniając jej pierwotnej treści wyrażonej w pierwszej edycji. Władysław był związany z Gorlicami. Tutaj uczęszczał do gimnazjum, a później do Kromera, a następnie kończył leśnictwo na UJ w Krakowie. Całe swoje życie poświecił lasom i myślistwu - mówi Huta.

Książka przedstawia historię życia Władysława Pepery, ale również barwne opowieści myśliwskie z polowań w Bieszczadach, których był uczestnikiem, czy organizatorem. - Najciekawsze były polowania z udziałem prominentów, a gościło ich wówczas w Bieszczadach bardzo wielu. Pepera organizował polowania dla marszałka Spychalskiego, generała Berlinga, premiera Piotra Jaroszewicza, księcia Pahlavi - cesarza Iranu czy samego marszałka Tito. W pierwszych wydaniach nie mogliśmy jeszcze wszystkiego pisać, a teraz w czwartym wydaniu są opisy polowań z udziałem prominentów. Do łatwych one nie należały, biorąc pod u wagę fakt, że polowali oni na... niedźwiedzia czy żubry, posiadając zgody ministerialne - opowiada Julian Huta.

Autorzy opisują dwa polowania, podczas których premier Jaroszewicz strzelał do dwóch niedźwiedzi, które w owym czasie masakrowały bydło i owce. Pierwszy został postrzelony, przeżył postrzał i uciekł do ZSRR. Oba polowania przygotowywał nadleśniczy Władysław Pepera ze Stuposian, autor książki. - Jaroszewicz przyjechał chevroletem, z obstawą, pilotowany przez naczelnika inspekcji OZLP Przemyśl. Moja żona podała obiad, spieszę się, by być godzinę przed zmrokiem na czatach... Jesteśmy na czatowni we dwóch, reszta towarzystwa została pod lasem przy ognisku. Po niecałej godzinie niedźwiedź wysuwa się spod ambony, okrąża padlinę i prawie równolegle padły dwa strzały. Premier oddał dla pewności dwa i za każdym razem ziemia tryskała przed niedźwiedziem - pisze Pepera.

Miś został ustrzelony najprawdopodobniej przez obu myśliwych. Jaroszewicz postanowił, że niedźwiedzia należy spreparować w pozycji stojącej i przekazać do Muzeum Przyrodniczego w Ustrzykach Dolnych. Stoi on tam do dzisiaj na centralnym miejscu wśród eksponatów fauny bieszczadzkiej. Bardzo barwnie jest opisane polowanie z udziałem księcia Abdula Reza Pahlavi z Iranu, który polował w Bieszczadach od 15 do 24 lutego 1974 roku. - Pahlavi był gościem premiera Jaroszewicza i przebywał w Polsce z wizytą nieoficjalną. Miał strzelać żubra i inną zwierzynę wymienioną w programie polowania w Bieszczadach. Łowiectwo było pasją jego życia. Polował na całym świecie. Posiadał największe zbiory spreparowanych zwierząt, nie miał w tej kolekcji tylko żubra, dlatego też to było głównym celem jego wizyty - opisują autorzy książki.

Kolejna ciekawa opowieść to rozdział poświęcony polowaniu z udziałem marszałka Josipa Broz Tity. Fakt jego przyjazdu w Bieszczady utrzymywano w wielkiej tajemnicy, ale przygotowania do jego wizyty trwały dłuższy czas. - Do Ustrzyk Dolnych nawieźli wówczas szynek, kiełbas i innych towarów. Obficie zaopatrzono wszystkie GS-y. W hotelu Laworeta wymieniano meble i wystrój wnętrz. Wszędzie robiono porządki, a po mieście kręciło się masę tajniaków. Wszystko było podporządkowane gościowi, który miał przyjechać na żubra. Nagle alarm. Nadeszła wiadomość, że zabrakło karmy, a szczególnie kapusty, za którą przepadają żubry. W tym czasie był brak kapusty w całym kraju na skutek nieurodzaju, ale nie znaczyło to, że żubry nie mają jej mieć - opowiada ciekawie Julian Huta. Specjalnie na tę okazję nadszedł transport kapusty samolotem w Warszawy, która zaraz znalazła się w karmiskach. - Spora część kapusty "przeciekła" przez palce i służyła na gołąbki z dziczyzną miejscowym leśnikom - dodaje z uśmiechem Julian Huta.

Pepera tak wspomina spotkanie z dyktatorem. "Oto stanąłem oko w oko z symbolem i legendą narodu jugosłowiańskiego, bohaterskim przywódcą partyzantów, mężem stanu i wielkim politykiem. Dziś, kiedy piszę te słowa, a w Jugosławii toczy się wyniszczająca wojna domowa, przypomina mi się ta postać człowieka, który na swój sposób umiał naród trzymać w garści. To był marszałek Josip Broz Tito". Osobny rozdział autorzy poświęcają pułkownikowi Kazimierzowi Doskoczyńskiemu, szefowi ośrodka w Łańsku i Abramowie, który stworzył sobie swoje imperium i prywatne państwo. Do nowego wydania trafiły też nowe, dotychczas niepublikowane zdjęcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska